czwartek, 23 października 2014

Rozdział 1

Justin POV: 



   Dzisiaj po szkole miałem odwiedzić swojego dziadka. Był On chory na raka i zostało mu niewiele czasu, więc odwiedzałem go jak najczęściej. Często opowiadał mi zabawne historie o swoim dzieciństwie lub o pacjentach tego szpitala którzy go denerwowali. Lubił mnie rozbawiać.


- Hej dziadek!- Przywitałem go radośnie.
- Justin- uśmiechnął się.- Jak miło Cię chłopcze widzieć.
- Co tam u Ciebie?
- A wiesz, przyjęli tutaj na mój oddział nową dziewczynę. Jest, miła i bardzo ładna...


Ariana POV:



   Ubrana w różową piżamę i beżowy szlafrok z kapciami na nogach wyszłam na korytarz. Wszyscy mnie tu znali więc nie miałam już kłopotów z poznawaniem nowych ludzi. Tak, jestem nieśmiałą osobą. Moim celem był gabinet pielęgniarek. Zapukałam dwa razy i ...


- Kochanie obudź się!- Słyszałam jakieś niewyraźne krzyki.
- Ariana!- Ktoś mnie zawołał.

Leżałam na podłodze, nie za bardzo wiedziałam co się dzieje. Wszystkie pielęgniarki które miały popołudniową zmianę, stały teraz nade mną. Próbowałam usiąść ale było mi nie dobrze. Leżałam tam przez kolejne kilkanaście minut aż w końcu wstałam o własnych siłach.

- Ariana, kochanie. Czego od nas potrzebowałaś?- Spytała Samanta, jedna z pielęgniarek.
- Chciałam iść na spacer- odpowiedziałam słabo.
- O nie, nie. Lekarz zaraz cię przepada. A teraz zaprowadzę Cię do twojego pokoju.
- Sama trafię.- Odpowiedziałam  uparcie.
- A jak zemdlejesz?- Spojrzała na jakiegoś chłopaka.- Chłopcze mógłbyś ją zaprowadzić do pokoju  numer dziewiętnaście?
- Jasne, nie ma problemu.
- Tylko proszę uważaj, bo ona mdleje.

Ten chłopak  wziął mnie sobie na ręce, tak jak zwykle robi to pan młody. Szedł powoli jakby nigdzie mu się nie śpieszyło.
- Do jakiej szkoły chodzisz?- Spytałam nadal osłabiona.
- Do muzyczno-sportowego liceum. A ty?
- Ja nie chodzę do szkoły.
- Jak masz na imię?- Zapytał uśmiechając się.
- Ariana, a ty.. Justin?
- Skąd wiesz?
- Zakładam, że jesteś w drużynie biegowej, bo masz drużynowy dres ze swoim imieniem.- Zaśmiałam się.
- Jesteśmy na miejscu. Oo, masz pokój z moim dziadkiem.

Postawił mnie i poszedł. Przywitałam się z panem Johnem i usiadłam na swoim łóżku.
Chwilę później przyszedł lekarz, by sprawdzić moje wyniki. Jutro mam wrócić do szkoły.



~~ Następnego dnia ~~



Rano zostałam wypisana ze szpitala. Bardzo się z tego cieszyłam, ponieważ dawno nie było mnie na treningu, a właśnie dzisiaj nimi zaczynam. Mama podała mi rozpiskę mojego planu lekcji.




Poniedziałek
Wtorek
Środa
Czwartek
Piątek
historia trening matematyka Trening trening
Zaj, muzyczne trening polski Trening trening
Zaj. muzyczne geografia informatyka j. angielski chemia
J. polski Zaj. muzyczne biologia fizyka Zaj. muzyczne
matematyka j. angielski biologia j. polski biologia
fizyka j. hiszpański WOS matematyka

chemia

Trening







Trening






Coś czuję, że trudno będzie mi przyzwyczaić się do takiego planu, ale cztery dni pod rząd mam trening. Mama podwiozła mnie pod szkołę, pierwszą rzeczą jaką zrobiłam to przywitałam się
z trenerką i dziewczynami. Dowiedziałam się ciekawej rzeczy. Mieliśmy małą zmianę i teraz trenujemy z chłopakami. Okej, jakoś to przeżyję. Rozciągnęłam wszystkie mięśnie i stanęłam na starcie tak jak wszyscy. Jedyne co powiedziała przed startem to:
- Biegniecie 900 metrów, czyli dwa okrążenia!


Naprawdę nie rozumiem, dlaczego wszyscy startują sprintem. Przecież to dwa kółka! Ja, jako jedyna biegłam powoli pierwsze kółko. Wszyscy mnie wyprzedzali, ale gdy zaczęłam biec drugie okrążenie to trochę przyśpieszyłam. Pod koniec zaczęłam biec sprintem i w ten sposób wszystkich wyprzedziłam. Byłam jako pierwsza na mecie. Trenerka była ze mnie dumna.
- Ariana, jak na twój pierwszy trening po pobycie w szpitalu to masz naprawdę dobry czas- powiedziała pokazując na stoper.

Poczułam się słabo więc usiadłam na trawie. Spuściłam głowę na dół, a ręce zacisnęłam w pięści żeby nie zemdleć. Udało się. Gdy poczułam się lepiej wstałam i poszłam do trenerki, która spisywała nasze czasy. Poprosiła mnie żebym przebiegła jeszcze jedno kółko, ponieważ nie ma zapisanego mojego czasu na 450 metrów. Niechętnie się zgodziłam. Stanęłam na starcie i czekałam na gwizdek. Wystartowałam, taki dystans chyba mogę biec sprintem? Czułam jak wszyscy mnie obserwują.


Gratulacje dla mnie. Mam najlepszy czas w drużynie. Szczęśliwa poszłam do szatni, by się przebrać i iść na chemię. Dawno nie uczestniczyłam w normalnych zajęciach szkolnych. Tak szczerze, to bardzo mi tego brakowało. Co miesiąc przez parę dni nie ma mnie w szkole, przez co mam dużo do nadrobienia. Cud się stanie jeśli zdam ten rok z trójami na świadectwie. Ludzie na korytarzu patrzyli się na mnie, jakby mnie nie znali. Nie dziwię im się, od początku roku szkolnego jestem dopiero drugi raz w szkole. Już miałam wchodzić do sali od chemii ale moja wychowawczyni mnie zawołała do gabinetu dyrektora.

- Coś zrobiłam?- Spytałam wystraszona siadając naprzeciwko dyrektora.
- Nie- odpowiedział uśmiechając się.- Po pierwsze, chciałem Ci pogratulować. Dziś na treningu pobiłaś szkolny rekord na 450 metrów.
- Dziękuję bardzo. Mogłabym już wrócić na lekcje?
- Oczywiście ale za chwilkę. Jestem ciekaw, razem z twoją wychowawczynią czy lekarz pozwolił Ci brać udział w różnych zawodach.
- Pozwolił.
- Możesz wrócić na lekcję.

Gdy weszłam na salę wszyscy się dziwnie na mnie spojrzeli. Szybko podeszłam do nauczycielki i wytłumaczyłam swoje spóźnienie. Dała mi podręcznik i kazała usiąść w ostatniej ławce. Siedziałam sama, co bardzo mnie zdziwiło. Zazwyczaj wszystkie ławki były zajęte, a teraz jedna czwarta jest pusta. Otworzyłam podręcznik na stronie dwudziestej i słuchałam. Zostało jeszcze piętnaście minut do przerwy.

~~ Wizyta u lekarza~~

Jedna z pielęgniarek zaczęła iść w moją stronę, wtedy wiedziałam, że nadeszła moja kolej. Wstałam, poprawiłam sweterek i weszłam do środka. 


-Dzień dobry- przywitał mnie radośnie lekarz.- Ariana, dawno Cię u mnie nie było.
- Dzień dobry.- Odpowiedziałam siadając przy jego biurku.
- Jak się czujesz?
- Dobrze. Wczoraj byłam na swoim pierwszym treningu od bardzo dawna.
- I jak było?
- Chyba dobrze. Biegłam dwa dystanse, jeden na 900 metrów, a drugi na 450 metrów.
- I nic się nie stało?
- Nic złego. Po tym dłuższym biegu, trochę zrobiło mi się słabo ale dałam radę.
- Ariana, jedno o co cię teraz proszę. Nie przemęczaj się fizycznie, ponieważ to się nasila.


Lekarz zdołował mnie jeszcze bardziej. Z tego co wiem, to powinni dawać jakąś nadzieję, że to da się wyleczyć lub coś. A on mnie tylko zdołował. Czekałam na swoją mamę przed budynkiem. Długo nie przyjeżdżała, więc myślałam, że już nie przyjedzie. Poprawiłam torebkę i zaczęłam iść w stronę centrum handlowego.


W pewnym momencie po prostu się zatrzymałam i usiadłam na pierwszej ławce jaką zobaczyłam. Chwyciłam się za brzuch i mocno ścisnęłam oczy. Cholera, czemu akurat teraz jak jestem sama?! Nagle z nikąd pojawiła się moja mama. Podbiegła do mnie wystraszona, spojrzała na moją twarz. Po wyrazie jej twarzy zgaduję że byłam blada jak ściana. Moja mama wiedziała co się stanie, jeśli zaraz nie znajdziemy pomocy. Brzuch bolał mnie coraz mocniej, ból był nie do zniesienia. Nie mogłam się wysłowić. Jedyne co jeszcze pamiętam z tamtego dnia to to, że pojawiła się karetka, chwilę później film mi się urwał.


 Mama z tatą twierdzą, że obudziłam się parę dni później. Przestraszyłam się, to były objawy nasilenia się. Mówiono mi, że teraz co jakiś czas regularnie mogę tracić przytomność. Zanim znowu urwał mi się film, usłyszałam jak ktoś rozmawia z moją mamą:
- Ona ma marne szanse na przeżycie..



______________________________________________________________


PROSZĘ O KOMENTOWANIE :) 
DLA CIEBIE TO TYLKO MINUTA :)