Dzisiaj po szkole miałem odwiedzić swojego dziadka. Był On chory na raka i zostało mu niewiele czasu, więc odwiedzałem go jak najczęściej. Często opowiadał mi zabawne historie o swoim dzieciństwie lub o pacjentach tego szpitala którzy go denerwowali. Lubił mnie rozbawiać.
- Hej dziadek!- Przywitałem go radośnie.
- Justin- uśmiechnął się.- Jak miło Cię chłopcze widzieć.
- Co tam u Ciebie?
- A wiesz, przyjęli tutaj na mój oddział nową dziewczynę. Jest, miła i bardzo ładna...
Ariana POV:
Ubrana w różową piżamę i beżowy szlafrok z kapciami na nogach wyszłam na korytarz. Wszyscy mnie tu znali więc nie miałam już kłopotów z poznawaniem nowych ludzi. Tak, jestem nieśmiałą osobą. Moim celem był gabinet pielęgniarek. Zapukałam dwa razy i ...
- Kochanie obudź się!- Słyszałam jakieś niewyraźne krzyki.
- Ariana!- Ktoś mnie zawołał.
Leżałam na podłodze, nie za bardzo wiedziałam co się dzieje. Wszystkie pielęgniarki które miały popołudniową zmianę, stały teraz nade mną. Próbowałam usiąść ale było mi nie dobrze. Leżałam tam przez kolejne kilkanaście minut aż w końcu wstałam o własnych siłach.
- Ariana, kochanie. Czego od nas potrzebowałaś?- Spytała Samanta, jedna z pielęgniarek.
- Chciałam iść na spacer- odpowiedziałam słabo.
- O nie, nie. Lekarz zaraz cię przepada. A teraz zaprowadzę Cię do twojego pokoju.
- Sama trafię.- Odpowiedziałam uparcie.
- A jak zemdlejesz?- Spojrzała na jakiegoś chłopaka.- Chłopcze mógłbyś ją zaprowadzić do pokoju numer dziewiętnaście?
- Jasne, nie ma problemu.
- Tylko proszę uważaj, bo ona mdleje.
Ten chłopak wziął mnie sobie na ręce, tak jak zwykle robi to pan młody. Szedł powoli jakby nigdzie mu się nie śpieszyło.
- Do jakiej szkoły chodzisz?- Spytałam nadal osłabiona.
- Do muzyczno-sportowego liceum. A ty?
- Ja nie chodzę do szkoły.
- Jak masz na imię?- Zapytał uśmiechając się.
- Ariana, a ty.. Justin?
- Skąd wiesz?
- Zakładam, że jesteś w drużynie biegowej, bo masz drużynowy dres ze swoim imieniem.- Zaśmiałam się.
- Jesteśmy na miejscu. Oo, masz pokój z moim dziadkiem.
Postawił mnie i poszedł. Przywitałam się z panem Johnem i usiadłam na swoim łóżku.
Chwilę później
przyszedł lekarz, by sprawdzić moje wyniki. Jutro mam wrócić do
szkoły.
~~ Następnego dnia ~~
Rano zostałam wypisana ze szpitala. Bardzo się z tego cieszyłam, ponieważ dawno nie było mnie na treningu, a właśnie dzisiaj nimi zaczynam. Mama podała mi rozpiskę mojego planu lekcji.
Poniedziałek
|
Wtorek
|
Środa
|
Czwartek
|
Piątek
|
historia | trening | matematyka | Trening | trening |
Zaj, muzyczne | trening | polski | Trening | trening |
Zaj. muzyczne | geografia | informatyka | j. angielski | chemia |
J. polski | Zaj. muzyczne | biologia | fizyka | Zaj. muzyczne |
matematyka | j. angielski | biologia | j. polski | biologia |
fizyka | j. hiszpański | WOS | matematyka | |
chemia | Trening | |||
Trening |
Coś czuję, że
trudno będzie mi przyzwyczaić się do takiego planu, ale cztery dni
pod rząd mam trening. Mama podwiozła mnie pod szkołę, pierwszą
rzeczą jaką zrobiłam to przywitałam się
z trenerką i
dziewczynami. Dowiedziałam się ciekawej rzeczy. Mieliśmy małą
zmianę i teraz trenujemy z chłopakami. Okej, jakoś to przeżyję.
Rozciągnęłam wszystkie mięśnie i stanęłam na starcie tak jak
wszyscy. Jedyne co powiedziała przed startem to:
- Biegniecie 900 metrów, czyli dwa okrążenia!
Naprawdę nie rozumiem, dlaczego wszyscy startują sprintem. Przecież to dwa kółka! Ja, jako jedyna biegłam powoli pierwsze kółko. Wszyscy mnie wyprzedzali, ale gdy zaczęłam biec drugie okrążenie to trochę przyśpieszyłam. Pod koniec zaczęłam biec sprintem i w ten sposób wszystkich wyprzedziłam. Byłam jako pierwsza na mecie. Trenerka była ze mnie dumna.
- Ariana, jak na twój pierwszy trening po pobycie w szpitalu to masz naprawdę dobry czas- powiedziała pokazując na stoper.
- Biegniecie 900 metrów, czyli dwa okrążenia!
Naprawdę nie rozumiem, dlaczego wszyscy startują sprintem. Przecież to dwa kółka! Ja, jako jedyna biegłam powoli pierwsze kółko. Wszyscy mnie wyprzedzali, ale gdy zaczęłam biec drugie okrążenie to trochę przyśpieszyłam. Pod koniec zaczęłam biec sprintem i w ten sposób wszystkich wyprzedziłam. Byłam jako pierwsza na mecie. Trenerka była ze mnie dumna.
- Ariana, jak na twój pierwszy trening po pobycie w szpitalu to masz naprawdę dobry czas- powiedziała pokazując na stoper.
Poczułam się
słabo więc usiadłam na trawie. Spuściłam głowę na dół, a
ręce zacisnęłam w pięści żeby nie zemdleć. Udało się. Gdy
poczułam się lepiej wstałam i poszłam do trenerki, która
spisywała nasze czasy. Poprosiła mnie żebym przebiegła jeszcze
jedno kółko, ponieważ nie ma zapisanego mojego czasu na 450
metrów. Niechętnie się zgodziłam. Stanęłam na starcie i
czekałam na gwizdek. Wystartowałam, taki dystans chyba mogę biec
sprintem? Czułam jak wszyscy mnie obserwują.
Gratulacje dla mnie. Mam najlepszy czas w drużynie. Szczęśliwa poszłam do szatni, by się przebrać i iść na chemię. Dawno nie uczestniczyłam w normalnych zajęciach szkolnych. Tak szczerze, to bardzo mi tego brakowało. Co miesiąc przez parę dni nie ma mnie w szkole, przez co mam dużo do nadrobienia. Cud się stanie jeśli zdam ten rok z trójami na świadectwie. Ludzie na korytarzu patrzyli się na mnie, jakby mnie nie znali. Nie dziwię im się, od początku roku szkolnego jestem dopiero drugi raz w szkole. Już miałam wchodzić do sali od chemii ale moja wychowawczyni mnie zawołała do gabinetu dyrektora.
- Coś zrobiłam?-
Spytałam wystraszona siadając naprzeciwko dyrektora.
- Nie- odpowiedział
uśmiechając się.- Po pierwsze, chciałem Ci pogratulować. Dziś
na treningu pobiłaś szkolny rekord na 450 metrów.
- Dziękuję bardzo.
Mogłabym już wrócić na lekcje?
- Oczywiście ale za
chwilkę. Jestem ciekaw, razem z twoją wychowawczynią czy lekarz
pozwolił Ci brać udział w różnych zawodach.
- Pozwolił.
- Możesz wrócić
na lekcję.
Gdy weszłam na
salę wszyscy się dziwnie na mnie spojrzeli. Szybko podeszłam do
nauczycielki i wytłumaczyłam swoje spóźnienie. Dała mi
podręcznik i kazała usiąść w ostatniej ławce. Siedziałam sama,
co bardzo mnie zdziwiło. Zazwyczaj wszystkie ławki były zajęte, a
teraz jedna czwarta jest pusta. Otworzyłam podręcznik na stronie
dwudziestej i słuchałam. Zostało jeszcze piętnaście minut do
przerwy.
~~ Wizyta u
lekarza~~
Jedna z
pielęgniarek zaczęła iść w moją stronę, wtedy wiedziałam, że
nadeszła moja kolej. Wstałam, poprawiłam sweterek i weszłam do
środka.
-Dzień dobry-
przywitał mnie radośnie lekarz.- Ariana, dawno Cię u mnie nie
było.
- Dzień dobry.-
Odpowiedziałam siadając przy jego biurku.
- Jak się czujesz?
- Dobrze. Wczoraj
byłam na swoim pierwszym treningu od bardzo dawna.
- I jak było?
- Chyba dobrze.
Biegłam dwa dystanse, jeden na 900 metrów, a drugi na 450 metrów.
- I nic się nie
stało?
- Nic złego. Po tym
dłuższym biegu, trochę zrobiło mi się słabo ale dałam radę.
- Ariana, jedno o co
cię teraz proszę. Nie przemęczaj się fizycznie, ponieważ to
się nasila.
Lekarz zdołował
mnie jeszcze bardziej. Z tego co wiem, to powinni dawać jakąś
nadzieję, że to da się wyleczyć lub coś. A on mnie tylko
zdołował. Czekałam na swoją mamę przed budynkiem. Długo nie
przyjeżdżała, więc myślałam, że już nie przyjedzie.
Poprawiłam torebkę i zaczęłam iść w stronę centrum handlowego.
W pewnym momencie
po prostu się zatrzymałam i usiadłam na pierwszej ławce jaką
zobaczyłam. Chwyciłam się za brzuch i mocno ścisnęłam oczy.
Cholera, czemu akurat teraz jak jestem sama?!
Nagle z nikąd pojawiła się moja mama. Podbiegła do mnie
wystraszona, spojrzała na
moją twarz. Po wyrazie jej twarzy zgaduję że byłam blada jak
ściana. Moja mama wiedziała co się stanie, jeśli zaraz nie
znajdziemy pomocy. Brzuch bolał mnie coraz mocniej, ból był nie do
zniesienia. Nie mogłam się wysłowić. Jedyne co jeszcze pamiętam
z tamtego dnia to to, że pojawiła się karetka, chwilę później
film mi się urwał.
Mama z tatą twierdzą, że obudziłam się parę dni później. Przestraszyłam się, to były objawy nasilenia się. Mówiono mi, że teraz co jakiś czas regularnie mogę tracić przytomność. Zanim znowu urwał mi się film, usłyszałam jak ktoś rozmawia z moją mamą:
- Ona ma marne szanse na przeżycie..
______________________________________________________________
PROSZĘ O KOMENTOWANIE :)
DLA CIEBIE TO TYLKO MINUTA :)